6 lis 2015

Włoski maminsynek - przypadek nieuleczalny

Każdy z nas słyszał już niejeden raz o stereotypowym Włochu-sierocie, który nie jest w stanie się usamodzielnić i żyć jak człowiek, bo na każdym kroku korzysta z pomocy mamy, mamusi, mamuni, mammy....  Kochani! To nie są stereotypy! Włoscy "mammoni" istnieją naprawdę i rosną jak grzyby po deszczu!


Schemat nr 1a - mieszkam z rodzicami i niedługo dobiję do 40stki (nie pracuję)

Wszyscy na okrągło mówią o kryzysie, braku pracy, ale czy naprawdę przez 20 lat nie jesteś w stanie załatwić sobie pół zajęcia??? Znam kilku Włochów, którzy zatrzymali się mentalnie na poziomie liceum czy nawet gimnazjum. Dostają zapewne kieszonkowe (bo niby za co piją z kolegami piwo w barze w sobotni wieczór?) i są na etapie wiecznego szukania pracy. Niektórzy z nich ciągle studiują (bo włoski system szkolnictwa na to pozwala i co gorsza głupi, naiwni rodzice) w wyniku czego nie mają czasu na szukanie pracy, bo muszą przygotować się do dwóch czy trzech ostatnich egzaminów i to absorbuje ich jakże cenny czas. I ja nie mówię tu o doktoracie, czy piątych studiach podyplomowych. Chodzi tu o zwykły licencjat. Często uniwersytet znajduje się w innym, dość odległym mieście przez co rodzice sponsorują dojazdy, czasem mieszkanie + oczywiście płacą też i za uczelnie.

Ok...biedny, sfrustrowany student. Nie ma nawet dziewczyny. Ale gdy tylko pojawia się hasło "impreza" to on będzie pierwszy wśród chętnych i przyniesie też butelkę wina (wyciągnięta zapewne z piwniczki rodziców). Na hasło "jak tam z pracą?" będzie miał przygotowaną szybką odpowiedź - "ciągle szukam". Ale gdy zapytasz się go, kiedy był na ostatniej rozmowie kwalifikacyjnej, to temat nie wiadomo kiedy zostanie sprytnie zmieniony na jakiś przyjemniejszy i sam po raz kolejny machniesz na wszystko ręką.

A teraz sytuacja "z życia wzięta". Kolega, wpisujący się IDEALNIE w opisywany przeze mnie schemat, jest naprawdę super. Oczytany, obejrzał już wszystkie seriale i filmy jakie tylko istnieją, więc pogadać z nim można praktycznie o wszystkim. Nie mówiąc już o fakcie, że jest chodzącą wikipedią. Na ostatnim spotkaniu wyciąga nowy telefon z serii "bardzo drogi". Po krótkiej rozmowie okazuje się, że kupił go za jedyne 250euro i że to niemal promocja (TAKI telefon w TAKIEJ cenie to aż nie można było nie wziąć). Zastanawiam sie ile czasu musiał odkładać swoje kieszonkowe, żeby spełnić swoje małe marzenie....

Schemat nr 1b - mieszkam z rodzicami i niedługo dobiję do 40stki (pracuję)

Włosi z tej grupy będą nabijali się z "nierobów" i "nieudaczników" z grupy opisanej powyżej - nie pracują i nie mają swoich własnych pieniędzy. Nie to co oni! Tacy samodzielni i zaradni! Szkoda tylko, że mama upierze, wyprasuje, ugotuje, posprząta...ale co gorsza kupi też ubrania i prezent dla dziewczyny. Zrobi wszystko. Do domu przychodzą jak do hotelu all inclusive, gdzie będą czekać na nich złożone w kosteczkę majtki i uprasowana koszula na wieczorne wyjście. Ale przecież nie czepiajmy się za bardzo, niektórzy z nich dokładają się do rachunków, więc o co chodzi???

Schemat nr 2 - niby nie mieszkam z rodzicami, ale pod/nad nimi i nie umiem się usamodzielnić

To ktoś wyremontował piwnicę i zrobił z niej "kawalerkę" czy usystematyzował strych i ma "prawie" niezależne mieszkanie. Ale podobnie jak w schemacie 1b, mama robi prawie wszystko. Może (a może nie) zapuka przed wejściem zanim wkroczy z odkurzaczem czy stertą uprasowanych ciuchów. Co śmieszne, nawet jak taki jakże dorosły Włoch ma swoją śliczną, nową kuchnię to jest ona praktycznie nietknięta. Znajomy użył po raz pierwszy zmywarki po kilku miesiącach od zakupu, dopiero jak zaprosił nas spontanicznie na kolację i doszedł do wniosku, że zmywać mu się nie chce (ale tabletkę do zmywarki pożyczył już od mamy). Lodówka świeci pustkami, chyba że wpadają znajomi na pizzę i trzeba schłodzić piwo.

Wiadomo, że najlepiej zje się u mamy - mama ugotuje, poda, pozmywa, zrobi kawkę. Żyć nie umierać.  A jej kuchnia jest jedyna w swoim rodzaju, dlatego też na składkowe imprezy panowie przynoszą sałatki czy ciasta przygotowane nie przez kogo innego jak kochaną rodzicielkę.

Schemat nr 3 - mieszkam oddzielnie, mam dziewczynę/żonę a nawet dziecko! Ale...

Jestem duży, dorosły i samodzielny. Mam mieszkanie. Mam dziewczynę/żonę. I dziecko. Mąż, ojciec i do tego pracujący! Ale jak tylko zdarza mi się mieć przerwę w pracy (a dziewczyna, żona nie) to na obiadki jadę do mamy. Ktoś mi zabroni? A mamusia jak tylko się dowie, że synek zjeżdża na papu to przygotuje jego ukochany makaron. I jak tu mamuni nie kochać???

Należy też dodać, że rodzice dla naszego tytułowego Włocha są wyrocznią. To, jak żyją, jakich używają produktów, jakie mają przyzwyczajenia są najlepszymi wyznacznikami życia ever. Tylko mamusia wiec jak najlepiej uprasować koszulę, czy przyszyć guzik. Uważajcie na takich facetów, którzy będą chcieli Wam kupić odkurzacz (taki jaki ma mama - sad but true), taki płyn do zmywania (jaki się u niego używało w domu, bo musi być pewnie najlepszy z wszystkich dostępnych na rynku) czy będą Was chcieli zaciągnąć do TEGO KONKRETNEGO sklepu, TEGO KONKRETNEGO warzywniaka a do fryzjerki to najlepiej pójdź tam a lekarz to tylko i wyłącznie nasz rodzinny (inni się nie znają...).

Bo mamusia wie najlepiej co dla synka najlepsze!


mg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz