30 maj 2016

Północnowłoska mamma

Moje pierwsze zderzenie z "północnowłoską" mammą ograniczyło się do uśmiechów, zapoznawczej konwersacji, tłumaczonej na bieżąco przez moją drugą połówkę, z cyklu "co tam słychać, jak ci się podoba we Włoszech i jaka to ładna pogoda" oraz wspólnym wypiciu kawy. Szczerze? Wulkan energii to na pewno nie był. Po 8 latach znajomości, mogę śmiało stwierdzić, że moje pierwsze wrażenie było trafne i północna wersja ukochanej rodzicielki trochę odbiega od wykreowanej wizji rozkosznej włoskiej mammy.... Czy wszystkie północne mammy są takie same? Bez wątpienia jedne będą bardziej wpisywać się w opisany przeze mnie schemat, inne mniej, ale na pewno część cech przynależy do każdej z nich.




ZAWÓD CASALINGA

Jak mawia mój ulubiony sąsiad Filippo, za jego czasów kobieta nie musiała pracować i on utrzymywał żonę, by mogła zająć się domem, dziećmi, psem i ogródkiem.  Cudowne czasy, nie to co teraz. Kobiety chodzą do pracy, gdzie czeka na nie "pokusa" i to właśnie praca jest powodem rozwodów lub też braku równowagi i harmonii w domowym zaciszu....

Każda porządna żona czy matka powinna zostać w domu i zarządzać swoim "królestwem". Idealna mamma jest kurą domową (wł. casalinga). Nie zapominajmy, że dom to praca i to na pełen etat! Najważniejsze to utrzymać go w stanie idealnym, dlatego sprzątanie jest jego integralną częścią. Rano latamy z odkurzaczem i mopem, nastawiamy pralkę, ścieramy kurze, myjemy łazienkę, kuchnię (i wszystko co możemy jeszcze umyć) i następnie wybieramy się na zakupy. Na zakupy najlepiej chodzić codziennie,  bo wpisuje się to idealnie w program dnia. Kupujemy świeże produkty z których następnie można zrobić obiad wyliczony na odpowiednią ilość osób. Gotowanie to na pewno nie pasja, a obowiązek. Trzeba zjeść, żeby się najeść. W lodówce nie ma miejsca na resztki z obiadu, dlatego będziecie bardzo sugestywnie zachęcani do zjedzenia ostatniego kawałka kurczaka. Po obiedzie przychodzi czas na....kolejne sprzątanie. Powtórka z rozrywki - odkurzacz, mop, kurze, kolejna pralka, zmywarka...w lato dochodzi też ogródek. Dom musi się błyszczeć. Zawsze. Nie ma wymówek, że mi się nie chce albo że podłoga od rana wcale się nie pobrudziła. Nie. Odkurzacz na pewno by się smucił, jakby polatał po podłodze  tylko raz.  A co dopiero by powiedział mop?

Wiemy już ze sprzątanie jest sensem życia. Nie zapominajmy jednak i o innych aktywnościach. Wiadomo, że wnuki to największa rozrywka, ale trzeba też spotkać się z koleżankami na ploteczki, wybrać się na siłownię, basen czy po prostu na spacer (o tak, włoskie panie są bardzo aktywne i nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu!).

EMOCJONALNA PUSTYNIA

Włosi z północy są na pewno dużo bardziej zdystansowani i spokojni niż południowcy. Taka jest też i mamma. Przy pierwszym spotkaniu bałam się, że zostanę wyprzytulana i wycałowana a ostatecznie (ku mojemu zdziwieniu) zwykłe podanie ręki było bardziej niż wystarczające. Z czasem porwaliśmy się na buzi w policzek (!), ale po długiej znajomości ograniczamy się do "ciao". Dla mnie lepiej, bo nigdy nie należałam do osób wylewnych a całowanie się na "dzień dobry" z całym światem jest dla mnie czynnością zbędną.

Włoska mamma nie narzeka na swoje zdrowie. I tutaj chylę jej czoła. Nic jej nigdy nie doskwiera, nie bolą ją nogi, nie narzeka na ból głowy. Zawsze jest dobrze a tematy chorób nie pojawiają się w naszych codziennych konwersacjach. Fenomen? Dla mnie na pewno duże zaskoczenie. Polacy znani ze swoich tendencji do narzekania i zamartwiania się nad swoim zdrowiem powinni się od takiej mammy dużo nauczyć. Wynika to też na pewno z tego, że północna mamma jest zawsze gdzieś na drugim planie. Nie jest protagonistką w trakcie niedzielnych rozmów przy obiedzie. Ciekawiej jest porozmawiać o pogodzie niż o niej samej.

Z jednej strony mamma nie okazuje emocji, ale to nie tak, że ich nie ma. Przynajmniej mam taką nadzieję. Najważniejsza w jej życiu jest rodzina. Mąż, dzieci, wnuki. Nie umie im powiedzieć nie i wyciąga zawsze pomocną dłoń. Synek dostanie kawunię na śniadanie przed wyjściem do pracy, ciepły obiadek, ciasteczko na deser. Gorzej jak mamunia wyprasuje mu majtki, kupi skarpetki i kwiaty na jego rocznicę z dziewczyną. Czasem północna mamma nie potrafi znaleźć odpowiedniej granicy i chce ingerować w życie swoich dzieci. Nie dlatego, że chce być złośliwa, ale po prostu pomóc. Zamieść przed domem, wywiesić pranie, podlać kwiatki... Wystarczy na szczęście (jak i w moim przypadku) powiedzieć stanowczo "nie, dziękuję" i można dalej żyć w zgodzie.

WSZĘDOBYLSKIE PROFANUM

Urodziny? Imieniny? Dzień matki, ojca, dziecka? Czy naprawdę trzeba obchodzić te wszystkie święta? A co dopiero Wielkanoc...czy Boże Narodzenie. Po pierwsze rozbija się nasz codzienny plan dnia (o zgrozo) i tu już następuje pewien zgrzyt. Musimy ugotować coś innego, wybrać się do kogoś innego na posiłek czy co gorsza do restauracji (a tam coś nam nie będzie na bank smakować i trzeba jeść o niestandardowej godzinie). Sam stres. Nigdy nie zapomnę moich pierwszych przygotowań do Wigilii, kiedy zaproszeni teściowie przybyli w codziennych dresach i przez cały wieczór dziwili się, że po co ja tyle gotowałam, że się zmarnuje i tyle jeść na wieczór? Nie mówiąc już o bezsensownych zakupach w stylu choinka (po co to komu do szczęścia?) a prezenty to już totalny odlot. Dlaczego każdy dzień w roku nie może być  taki sam? Powtarzalność to dla naszej mammy harmonia i spokój ducha. Mamma to codzienność i pewnego rodzaju constans w życiu włoskiej rodziny. Jest podporą, tłem i pomocną dłonią, bez której pozostała część familii nie jest w stanie się obyć.

mg



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz